Sokół Ostróda do meczu przystępował jako wicelider tabeli z dorobkiem 16 punktów. Rywal – Mrągowia – miał na swoim koncie zaledwie 1 remis i 1 punkt. Trener Marek Śnieżawski posłał w bój następującą jedenastkę:Turcinavicius – Wiśniewski, Musiński (C), Bah, Czerwonka, Nowicki, Wasiak, Wieliczko, Wypych, Wenger, Kventsar.
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami – w 31. minucie prowadzenie gospodarzom dał Patryk Wieliczko. Wydawało się, że kolejne gole dla ostródzian są tylko kwestią czasu. Tymczasem w samej końcówce pierwszej połowy kibice przeżyli zimny prysznic – w 45. minucie Mateusz Barszczewski pięknym uderzeniem wyrównał i na przerwę obie ekipy schodziły przy stanie 1:1.
Druga połowa zaczęła się fatalnie dla Sokoła. Już w 47. minucie na listę strzelców wpisał się Piotr Wypniewski, wyprowadzając Mrągowię na prowadzenie. Mimo ataków gospodarzy, wynik długo się nie zmieniał. W 90. minucie Mikołaj Cybul podwyższył na 3:1 i sensacja stała się faktem.
Sokół odpowiedział jeszcze bramką Pawła Kulpy w doliczonym czasie gry, ale było to trafienie jedynie na otarcie łez. Ostatecznie Sokół Ostróda przegrał 2:3.
To sensacyjny rezultat, który na pewno mocno rozczarował kibiców w Ostródzie. Niestety, to chyba najsłabszy mecz, jaki w tym sezonie rozegrali ostródzianie. Szkoda, bo zamiast pewnych trzech punktów i walce o fotel lidera, nastąpił zimny prysznic.
W następnej kolejce, 27 września, Sokół zmierzy się na wyjeździe z Tęczą Biskupiec.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz