W sobotę duchowny został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Grójcu. Śledczy zmienili mu postawiony w piątek zarzut zabójstwa na zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 15 albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
- Do zabójstwa doszło w następstwie urazów zadanych pokrzywdzonemu ciężkim narzędziem o ostrej krawędzi i spowodowania obrażeń głowy, a następnie oblania cieczą łatwopalną ciała pokrzywdzonego i jego podpalenia - powiedziała prok. Góźdź podczas sobotniego briefingu przed prokuraturą w Grójcu.
Według śledczych podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia, przyznał się do winy i wyraził skruchę.
Prokuratura zapowiedziała, że złoży wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na 3 miesiące.
- Według informacji, które posiadam, wniosek ten zostanie również dziś (w sobotę - PAP) rozpoznany - powiedziała rzeczniczka. Prawdopodobnie nastąpi to około godz. 14.
W czwartek w nocy między mężczyznami miało dojść do sprzeczki w trakcie jazdy samochodem. Kiedy awantura się rozwinęła, duchowny miał wyjąć siekierę i uderzyć nią w głowę znajomego. Następnie miał go podpalić, gdy ten jeszcze żył, i odjechać. W tle zbrodni była umowa darowizny nieruchomości, którą zamordowany uczynił wcześniej na rzecz księdza.
- Podejrzany zobowiązał się na podstawie umowy darowizny do dożywotnej opieki i pomocy pokrzywdzonemu i właśnie w zakresie miejsca zamieszkania, co do zapewnienia którego również się zobowiązał, doszło do sprzeczki i w efekcie do zabójstwa - powiedziała rzeczniczka.
Z-ca prokuratora rejonowego w Grójcu Katarzyna Głowacz powiedziała, że z zeznań księdza wynika, iż 24 lipca spotkał się z pokrzywdzonym i po raz kolejny doszło do rozmowy na temat mieszkania w Warszawie, które proboszcz miał wynająć lub kupić bezdomnemu 68-latkowi.
- I w przedmiocie tej inwestycji doszło właśnie do sprzeczki - zaznaczyła prokurator.
Proboszcz miał powiedzieć śledczym, że aby złagodzić sytuację wybrał się na przejażdżkę ze znajomym. Zatrzymali się w zupełnie przypadkowym miejscu, wysiedli z samochodu, tam nadal rozmawiali na temat mieszkania.
- I kiedy już te emocje nabrały bardzo mocnego charakteru, podejrzany wyjął siekierę i uderzył pokrzywdzonego, który upadł na ziemię, i zadał mu kilka kolejnych ciosów. Następnie oblał ciało benzyną i podpalił, wsiadł do samochodu i wrócił na plebanię - powiedziała prok. Głowacz.
Prokurator pytana, czy mężczyzna zabrał ze sobą narzędzie zbrodni, powiedziała, że miał siekierę i bańkę z łatwopalną cieczą oraz zapałki, które znaleziono w miejscu przestępstwa.
W związku z ustaleniami prokuratury w piątek słowo do wiernych skierował metropolita warszawski abp Adrian Galbas. Oświadczył, że jest przybity i zdruzgotany wiadomością, że jeden z księży brutalnie zamordował człowieka ubogiego i bezdomnego.
"Nie mam odpowiedzi na żadne pytanie zaczynające się od słowa: »dlaczego?« - napisał hierarcha. Dodał, że nie ma dla wiernych "słów pocieszenia, a tym bardziej wyjaśnienia czy wytłumaczenia" .
Abp Galbas podkreślił, że jako biskup Kościoła w Warszawie czuje się moralnie odpowiedzialny za wszystko, co się w tym Kościele dzieje - zarówno dobrego, jak i złego.
"Także za tę okropną zbrodnię. Przepraszam Was" - napisał metropolita warszawski. (PAP)
ilp/ mmu/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz